Przejdź do nowej wersji strony »

autor: Robert Krakowiak

« Nowszy artykuł   ||   Spis   ||   Starszy artykuł »






Poszukaj siebie








powrót do strony głównej
o autorze książki
Nowe artykuły
opis książki, spis treści, okładka
wybrane fragmenty książki
propozycje do praktycznego zastosowania: medytacja i dekret afirmacyjny
co o autorze i o metodzie sądzą jego klienci
mandale - obrazy tworzone w stanie medytacji
informacja o zajęciach i kontakt

 

 John Lenon, nieżyjący już artysta, napisał przed swą śmiercią piękną piosenkę "Imagin". Prowokuje wyobraźnię do spojrzenia na świat. gdzie nie ma religii, dogmatów, wojen itp. Ów utwór swym pięknem, prostotą i trafnością przekazu podbił serca wielu ludzi, a myślę, że i dziś, kiedy jest odtwarzany, nie pozostaje bez echa. Wyobraźmy więc sobie świat bez religii, bez dogmatów. Wiele mówimy o wolności, traktując temat powierzchownie. Wolność kojarzymy z: oderwaniem się od rodziców, niezależnością finansową, własnym mieszkaniem, samochodem etc. Oczywiście, to wszystko daje poczucie wolności, jednak przy dokładniejszym zbadaniu tematu wyłania się ważniejsza jego część, a mianowicie nasze wierzenia. O wiele przyjemniej jest mieszkać we własnym mieszkaniu niż u kogoś i jeździć swoim samochodem niż autobusem, to niepodważalne, lecz to nasze wierzenia czynią klatkę z danego miejsca zamieszkania czy autobusu, a nie ono same. Jednak zmiana mieszkania to jedno, a zupełnie czymś innym jest wyzbycie się wierzeń i dogmatów religijnych. Nasze umysły pełne są przeróżnych bajek i przekazów. Zmianę mieszkania pozostawiam Tobie, tutaj poruszę tę drugą kwestię - wewnętrznego więzienia.

Ponieważ teksty takie jak te, czytane są przede wszystkim przez ludzi zajmujących się samorozwojem i przekonanych o swej wolności od dogmatów religijnych, toteż zajmiemy się właśnie tymi ludźmi. Chciałbym, abyś zastanowił się nad ważnością poruszanego tu zagadnienia. Oto jak działa umysł: kiedy wierzy w jedno (dokładniej mówiąc - realizuje to, w co wierzy), nie może wierzyć w nic innego! Czyż to nie jest ograniczeniem? Umysł jest monotematyczny, nie mówię tu o podświadomej pamięci, gdzie może być straszny bałagan wymieszanych i wzajemnie wypierających się wyobrażeń, lecz o jego sprawczej części. Tak działa nasz wewnętrzny architekt, na to nie ma rady. Powinno być już dla Ciebie jasne, dlaczego takie ważne jest, aby wyzbyć się wszelkich wierzeń dotyczących samorozwoju i ograniczeń życiowych. Gdyby jednak jeszcze nie było, to rozjaśnijmy to sobie. Wierząc, że ktokolwiek z ludzi, których szanujesz i podziwiasz, ma rację, możesz się pomylić. Uznając, że oni wszyscy się mylą, możesz mieć rację. Widzisz, chcesz się przebudzić, oświecić, wyzwolić; jednak Ci ludzie, jeśli już im się udało, mówią zawsze to samo: "tego nie da się przekazać, tego nie da się nauczyć". Skoro się nie da, to dlaczego tak wiele jest technik, ścieżek i nieomylnych nauczycieli, którzy chcą Cię tam zaprowadzić?! Jak?... Jeśli jesteś uważny, to możesz chwycić mnie za słowo i zarzucić jednostronność, pytając jednocześnie: "przecież to właśnie te techniki doprowadziły do przebudzenia". Hm... no i mam problem, ale czy na pewno? Budda jak mniemam nie jest Ci obcy, mi też, i oto ów człowiek po swym oświeceniu powiedział tak: "zapomnijcie wszystko, co mówiłem i spalcie wszystko, co napisałem, bo to nie jest tak". Ciekawe, nieprawdaż?

Poszukaj siebie - tak zatytułowałem ten tekst. Często słyszymy: bądź sobą, szukaj siebie, czuj siebie... i tym podobne slogany. Ale co to znaczy bądź sobą? Rób to, co każe Ci nauczyciel, słuchaj Boga, módl się?... to stwierdzenie ma wiele niewiadomych, nie sądzisz? Zastanawiałeś się nad tym? A czy zauważyłeś, że wszystkie one odnoszą się do rzeczy zewnętrznych?! Jak tu być sobą? Sprzeczne przecież jest słuchanie Boga i bycie sobą! Więc jeśli ja nie mam nic do powiedzenia, to na czym polega, to nie dające się urzeczywistnić w tym obłędzie, bycie sobą?! Zwariować można.

Po raz drugi nawiążę do klimatu piosenki Lenona: wyobraź sobie świat bez tych wszystkich "mitów", stworzonych bogów, oświecenia, religii. Jesteś tylko Ty, żyjesz, podejmujesz decyzje, doświadczasz ich konsekwencji. Czy w tej sytuacji nie masz przypadkiem ochoty bardziej zadbać o siebie? Teraz kiedy wiesz, że żaden Bóg Cię nie zbawi i nie będzie kochał Cię mimo "grzechów", czy teraz masz ochotę na odpowiedzialność? A teraz pomyśl, czy właśnie wiara w Boga i jego przesłania nie czyni Cię niezaradnym? Stawia Cię pod nim, jako kogoś zależnego?! A jego wszechobejmująca miłość, czy ona nie odbiera Ci pewnych cech potrzebnych do sprawnego życia? Wierząc w Boga, nie możesz wierzyć w swoją siłę, miłość, radość, zaradność. Wierzenia o Bogu stały się wrogie, a różnice z pojmowania Boga leżą u podstaw wielu represji społecznych, czyżbym się mylił? To, co miało nieść pokój, zaczęło szerzyć wrogość i kolejne podziały, coś tu nie gra.

Ponawiam pytanie: co to znaczy być sobą? Sobą czyli kim? Człowiekiem? Co to znaczy człowiekiem - homo sapiens? Przestudiujmy to, wnioski mogą okazać się zbawienne. Człowiek (boska istota), obdarzony rozumem, świadomy swego istnienia. Boska istota, czyli nie osobny byt, lecz sama, pełna, boska istota... lecz to tylko gra słów, nazewnictwo, takie tam szarady, choć zastanawiające. To, co zwykliśmy nazywać człowiekiem, jest czymś więcej niż jego potocznie używane znaczenie. Bowiem po przebudzeniu mamy cechy i możliwości przypisywane Bogu, a przecież drzemią one w nas przez cały czas! Nie wiemy o tym, ponieważ wierzymy, że jest inaczej. Pomyśl nad czymś takim: Bóg jest na tyle realny, na ile realnie potrafisz go przejawić. Czy teraz nie rozjaśnia Ci się w głowie? Ty przecież stajesz się realny na tyle, na ile potrafisz się przejawić. Zapewne niejednokrotnie czujesz w sobie o wiele więcej potencjału, niż go przejawiasz, czyżbym się pomylił?!

Nie przejawiamy tego, ponieważ się boimy, jesteśmy przywiązani do mitów, hipotez, wyobrażeń. Boimy się być inni, chcemy być tacy jak... Budda, Jezus, Sai Baba... Robimy wszystko, aby stać się właśnie tacy, popełniamy zabójstwo na sobie. Nie będziesz taki jak oni, już o tym pisałem przy okazji tekstu "Mapa". Zastanawiałeś się dlaczego chcesz być taki jak oni? Ponieważ nie znasz siebie, nie rozumiesz siebie, nie czujesz siebie, nie ufasz sobie. Odrzuć wszystkich tych świętych, ponieważ oni przysłaniają Ci siebie, patrząc na nich nie widzisz, kim jesteś; medytując nad nimi, nie masz czasu pomyśleć o sobie. Przemierzam te tereny i zapewniam, może nie są to obiecane glorie i chóry anielskie, ale naprawdę warto zdecydować się na to. Czasem odczuwam, jakbym się sklejał po wybuchu. Odnajduję te części siebie, które zostały odrzucone, znienawidzone, schowane przed światłem dziennym, a które stanowią o mnie. Dzięki temu zaczynam siebie rozumieć, nie próbuję z sobą walczyć technikami, nie zwalczam siebie medytacją, za to czuję. Ostatnio pojawiła się we mnie taka refleksja: nie mogę się obudzić, jeżeli mnie nie ma. Do niedawna ja nawet nie wiedziałem, że istnieję. Medytowałem, afirmowałem, wizualizowałem, pracowałem nad sobą zgodnie z różnymi zaleceniami ludzi, których ceniłem, ale mnie tam nie było! Był umysł, który realizował cudze wizje, to przykre. 

Czytając ten tekst, masz jakieś reakcje, zgadzasz się z nim albo nie, wkurzasz się albo wiwatujesz, ponieważ ktoś myśli tak jak Ty. Jak zareagowałeś jest nieważne, zapytam tak: kto zareagował? A może uchwyciłeś, że to umysł się bawi, czyta i reaguje, zachowuje się tak, ponieważ ma jakieś wierzenia, pamięta, co już przeczytał, usłyszał. Porównuje i albo się cieszy, ponieważ potwierdza to jego wierzenia, albo nie. Sam widzisz, że nie ma żadnego znaczenia jak reagujesz, to tylko zabawa. Twoja decyzja spowoduje tylko następujące po sobie, kolejne wydarzenia - karuzela kręci się dalej. Umysł tworzy sobie swój świat, w jakim żyje, widzisz to już?

Aby być sobą, musisz się przebudzić, inaczej ciągle będziesz tworzył. Tak niewiele jest w nas prawdziwych uczuć, ponieważ poruszamy się po wyuczonych reakcjach. Nie szukając tego, co czujemy, budujemy swą osobowość na miękkim gruncie. Pamiętać należy, że budując domy na bagnach, wcześniej czy później, nasza budowla zacznie się zapadać, pogrążając się w nim. Owszem, jest w nas sporo mroku, co może nie nakłaniać do wędrówek w tą stronę, lecz poznanie go sprawi wewnętrzne oświecenie, światło świadomości dojdzie do tych zapomnianych i mrocznych uczuć. Przyuważ to, idziesz do dyskoteki, kiedy chcesz się świetnie zabawić; chodzisz do kina, kiedy chcesz jakichś innych uczuć, kinowych. Szukasz sobie ludzi, kiedy czujesz się samotny i chcesz wypełnienia - czasem, aby uciec od siebie. Wiele jest rzeczy, które robimy, aby czuć. To jest tak, jakbyśmy kupowali w pigułce uczucia. To samo dzieje się, kiedy medytujesz. Wierzysz, że tylko medytacja da Ci takie uczucia jak nic innego - prawdziwy odlot. To się nadaje do leczenia.

Pytamy się jak żyć? I w tym pytaniu zdradzamy naszą kulturową niezdolność do radzenia sobie. Przecież żyjesz, nieprawdaż? A jak się zachowywać w życiu, czy co robić, czym się zająć, kim być? To już indywidualna rzecz. Próbując szukać odpowiedzi u innych, stajemy się ich pomysłami na życie. A pytałeś sam siebie: gdzie niesie mnie moja energia? Może już czas zaufać sobie, co? A co masz ochotę robić? Jednak pamiętaj, że trudno będzie Ci żyć bez pieniędzy, nie zostawiaj się pozbawionego dochodu. Łatwo jest rzucić wszystko i pójść w świat, ale pewnego dnia poczujesz głód, zrobi się zimno i co wtedy? Działaj, realizuj siebie, ale bądź rozsądny.

Budda w pewnym momencie usiadł pod drzewem oliwnym i zaczął przyglądać się swemu umysłowi. Zrobił to nie dlatego, że jest to technika bardzo zaawansowana, lecz dlatego, że zrozumiał, iż cokolwiek robił w medytacji, zaćmiewał tylko siebie. Teraz mógł poznać to, co w nim naprawdę siedzi. W medytacjach przenosisz się w inny stan świadomości, niekoniecznie lepszy, a kiedy patrzysz na swój umysł świadomie, widzisz jasno i wyraźnie: jaki jest, co robi, gdzie przyćmiewa rzeczywistość. Z czasem zauważyć można, że umysł pokazuje tylko nieprawdę, wyświetla bajkę i nic więcej.

 Zbyszek Prochowski



« Nowszy artykuł

Starszy artykuł »



||   poprzednia strona   ||   Strona główna   ||   Początek strony   ||